Pierścień i Róża czyli historia Lulejki i Bulby z rysunkami autora. Pantomima przy kominku dla dużych i małych dzieci

Pierścień i Róża czyli historia Lulejki i Bulby z rysunkami autora. Pantomima przy kominku dla dużych i małych dzieci - William Makepeace Thackeray Za oknem hula zimny wiatr, a Ty, Czytelniku, siedzisz sobie w ciepłym mieszkaniu i pijesz aromatyczną herbatę. Wieczór jest cichy i spokojny, wszystkie obowiązki odfajkowane, siedzisz sobie zatem, z nieśmiałym uśmiechem oraz poczuciem dobrze spełnionego obowiązku i myślisz, czymże zakończyć ten piękny dzień. Wybór jest duży, miasto kusi rozmaitymi możliwościami, grono przyjaciół i znajomych tylko czeka na Twój telefon, ale dziś postanawiasz spędzić wieczór w domu. Możesz oddać się leniwym rozmyślaniom bez żadnego celu, ot tak, by odświeżyć głowę. W Twoim zasięgu jest również możliwość oglądnięcia jednego z wielu niedawno kupionych filmów, które cierpliwie czekają na Twoją uwagę lub też zmniejszyć o jeden wolumin stos nie przeczytanych książek z biblioteki. Istnieje też możliwość odpłynięcia w świat dźwięku i muzyki lub też uraczenia się pachnącą kąpielą. Po chwili jednak stwierdzasz, że masz ochotę na chwilę ożywczego śmiechu, czegoś pełnego humoru, lekkiego, niezbyt absorbującego a jednocześnie niegłupiego, nie bardzo czasochłonnego ale inteligentnego. Patrzysz na regały swojej dobrze odżywionej biblioteczki i... jest! Klasyczne dzieło, klasycznego pisarza angielskiego, niezbyt obszerne, ze znakomitymi rysunkami autora czyli „Pierścień i róża”. Wyciągasz książkę i z pomrukiem zadowolenia rozciągasz ciało w pozycji horyzontalnej na kanapie. Mija kilka chwil i już dałeś się wciągnąć w świat tej czarownej krainy baśni do dorosłych dzieci. Oczy pracowicie przesuwają się w poziomie i pionie, nos pobiera a płuca tłoczą tlen, ciało rozluźnia, a przepona rozciąga w spontanicznych wybuchach wesołości, które budzą słowa autora. I kompletnie nie przeszkadza Ci to, ze tak naprawdę nie są to słowa autora, ponieważ tłumaczka (Zofia Rogoszówna) nie przełożyła a spolszczyła tekst oryginalny, a „Wiersze żywej paginy” zostały napisane na nowo przez drugiego tłumacza (Włodzimerza Lewika) w oparciu o tekst autora. Po pewnym czasie, dotleniwszy organizm zdrową dawką śmiechu, przewracasz ostatnią stronę i z uśmiechem na ustach udajesz się do krainy snu. O nieszczęsny, gdybyś zdawał sobie sprawę, co naprawdę czytałeś, nie zmrużyłbyś oka noc całą! Z kart tej niewinnej bajki wyziera bowiem taki ogrom problemów, zaburzeń i dewiacji, który dostarczyłby materiału do pracy całemu sztabowi psychoanalityków z papą Freudem na czele. Czegoż tam nie ma: wypalenie zawodowe, narcyzm, zachowania antyspołeczne, egoizm, pazerność, napady bulimicznego obżarstwa, ukryty alkoholizm, okradanie bratanka i odrzucenie go przez dalszą rodzinę (czyli rodzinę zastępczą spokrewnioną), uwodzenie i porzucanie, niewierność, żądza władzy, zamiłowanie do wojen i mordu, szowinizm, bezinteresowna kobieca zawiść, porzucanie dzieci w lesie, dzikie dzieci wychowane przez zwierzęta i inne przyjemne problemy, które ubarwiłyby każdy podręcznik psychopatologii. Pukasz się w czoło? Powątpiewasz? Prychasz lekceważąco? Weź zatem książkę ponownie w swe dłonie, przeczytaj uważnie po raz drugi, pomyśl, podumaj. A potem spójrz w lustro i odpowiedz na pytanie: Którą z postaci odnajdujesz w rysach własnej twarzy? PS Nieśmiertelna! Pasjami uwielbiam ten humor!